Wstęp do katalogu z wystawy w Galerii Środowisk Twórczych w Bielsku-Białej.

Niedawno widziałem w telewizji relację filmową z wystawy młodego artysty. Określono go jako jednego z najwybitniejszych młodych twórców. Pokazano ni to obrazy ni to fotografie, na których szeregiem stali znajomi owego twórcy. Z kilku zainstalowanych monitorów ktoś coś mówił i widać było chodzących w kółko różnych ludzi. Komentator używał wielu słów zaczerpniętych ze słownika filozoficznego i z różnych innych mądrych wydawnictw. Na końcu jeszcze raz powtórzono, że była to relacja z wystawy jednego z najwybitniejszych młodych artystów polskich.

Wyobrażam sobie, że w tym samym czasie Marek Luzar może malował, może jadł z rodziną kolację, może czytał.

W każdym razie robił jakieś pożyteczne rzeczy, jakie robią miliony ludzi starających się tym co robią manifestować swe przekonania, myśli, gorycze, radości i nadzieje.

Marek Luzar od czasów studiów malarskich w krakowskiej ASP zajmował się rysowaniem i malowaniem krajobrazów, ludzi, martwych natur. Robił filmy. To co robił było świetne lub gorsze, dobre lub średnie. Tak jak w życiu i w twórczości wszystkich malarzy.

Jedno było wiadome od początku.

Luzar nie udawał. Był sobą. Ryzykował po prostu tym, że malował prawdziwie to, co go wzruszało, to co go zachwycało, a także to, co przejmowało grozą.

Podstawą jego pracy było wnikliwe studiowanie natury, ale emocje malarza wprowadzały w tę sztukę coraz więcej wyrazu, coraz więcej deformacji. Nie tej jednak, która służy komplikowaniu obrazu i zamazuje jego przesłanie. Deformacja w malarstwie Marka Luzara jest wyrazem przeżywania, dojmującego wzruszenia. Ta deformacja i ta wyrazistość jest tonacją wypowiedzi, jest malarską prawdomównością.

Na wstępie, może złośliwie napisałem o jakimś młodym artyście.

Jeżeli zestawiłem twórcę tego z Markiem Luzarem, to dlatego, że właśnie tak dzisiaj wygląda sytuacja w sztuce.

Z jednej strony szum medialny i pełen bełkotliwych teorii komentarz do miałkich plastycznie pomysłów.

Z drugiej – trud artysty, który w swej pracy zawarł przesłanie dla nas. On sobie, swym życiu, swej wierze, swoich sprawach, swej miłości.

Nie używa w tym celu żadnych pozorów i kamuflaży.

Maluje. Rysuje. Drąży odwieczne tematy i motywy. Poszerza swe doświadczenia twórcze o film i teatr.

Zawsze jednak pozostaje sobą.

Mrok i światło, odwieczne gesty i motywy. Kobiety i mężczyźni, przedmioty i wnętrza, krajobrazy i sceny biblijne.

Sądzę, że ten właśnie upór i konsekwencja Marka Luzara pozwala myśleć o nim jako o malarzu dojrzale tworzącym swój świat i swoją wizję.

Bez udawania i pozy, bez powierzchownego i naiwnego oczekiwania na sukces.

Takie zawsze było, takie jest i będzie dobre malarstwo.

 

Stanisław Rodziński

Rektor ASP Kraków

 

Wstęp do katalogu z wystawy w galerii Artemis w Krakowie.

Niełatwo jest mówić o esencji naszego człowieczeństwa, o tym, co tkwi w nas głęboko i odbiega zanadto od niesprzyjającej temu codzienności, a więc tym bardziej trudne jest do wyartykułowania, refleksji własnej i uprawiane w szerszym gronie. Uciekając przed pytaniami ostatecznymi odsuwamy je tylko od siebie. A na tym właśnie opiera się filozofia życiowa i malarska Marka Luzara. Pewność, że są one nieuchronne, emanuje z jego obrazów.
Ich tematem jest postać ludzka, w najciekawszych dla mnie pracach niemal zawsze w określonym kontekście, który bez obawy nazwałbym etycznym. Emocjonalizm i energia malarska jaką obdarzony jest i z jaką oddany przez niego człowiek, jest wyrazem świadomie wybranej przez artystę postawy otwarcia i akceptacji jego samego i świata, w którym przyszło mu żyć. Stąd może wahanie przed ustanowieniem bardziej precyzyjnych prawideł w języku form, którym się posługuje.
Uprawiane przez Luzara malarstwo jest w pełni realistyczne. Ma ono swój własny klimat. Cielesny człowiek, tak jak i cielesność nurtujących go problemów zostaje oddana za pomocą form ciężkich, niezdarnych, przy tym chwilami ostrych i brutalnych. To pozorna niezgodność w kreśleniu postaci, czy budowaniu scen współgra ze stanem niepełności i kalectwa naszej egzystencji, otwiera na przyrodzoną człowiekowi gotowość empatii i sposobem ekspresji jest bliska artyście-amatorowi na swój sposób poszukującemu dobra w otaczającym go świecie. Taką postawę niełatwo przekonywująco wyrazić środkami malarskimi nie ocierając się o uproszczenia a nawet mistyfikację. Markowi Luzarowi udało mu się uniknąć wiążących się z tym niebezpieczeństw, a zwłaszcza jednego - niedowładu środków artystycznych.
Powtarzając, najważniejszym dla artysty jest nurtujące go pytanie o drogę i sens naszego istnienia. Dla mnie istotą, tą właściwą treścią tych obrazów jest rodzenie się transcendencji w człowieku, gdy pozostawiony, musi siebie odnaleźć.

 

Jan Motyka

 

O malarstwie Marka Luzara pisał Ignacy Trybowski:

Marka Luzara poznałem w czasie jego studiów w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w latach 1983-1988 i odtąd obserwuje jego rozwój artystyczny. Nie jest to zadanie trudne, gdyż aktywność twórcza Luzara, daje o sobie wyraźnie znać w życiu artystycznym, w którym jest obecny, choćby poprzez udział w wystawach zbiorowych a zwłaszcza wystawy indywidualne.

Jest artystą obdarzonym wnikliwą zdolnością obserwacji i bujną wyobraźnią, gdzie tkwi źródło jego malarskich konstatacji. Refleksyjny realizm obrazów Luzara przejawia się w ich treściach zawartych w figuralnych kompozycjach tematycznych, którym nadaje sens filozoficznych przenośni, przywoływanych w pełnych dynamizmu a nawet dramatyzmu formach. Wręcz barokowa, chciałoby się powiedzieć , profuzja i ekspresja służy bezpośredniemu przekazowi, ujawniając umiejętności, temperament i indywidualny charakter Luzara. Jego wypowiedzi są szczere a środki służące temu celowi dobitnie to potwierdzają. Rzuca się w oczy konsekwencja z jaką utrzymuje, doskonali, rozwija i urzeczywistnia swoje malarskie wizje, świadczące o zdecydowanym wyborze drogi spełnianie się talentu.

Wielka pracowitość i zaangażowanie twórcze Luzara i wynikający stąd imponujący dorobek, obejmujący w pierwszym rzędzie malarstwo ale także grafikę i rysunek i jeszcze pełne oryginalnej inwencji filmy rysunkowe – zasługują na uznanie a nawet podziw, stwarzając perspektywę dalszego rozwoju twórczego artysty.

 

Ignacy Trybowski, Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie

 

Na zmienność i bogactwo świata może rysownik, malarz odpowiedzieć w dwojaki sposób: albo, tropiąc je w seriach rysunków i obrazów mnożyć wersje, albo usiłując jednym wielowarstwowym dziele zawrzeć sumę tego, co o świecie wie, jak go widzi, jak przeżywa. Dla sztuki dawnej ta druga postawa, której celem była synteza, a efektem nierzadko dzieło nad dziełami – arcydzieło - było czymś oczywistym i naturalnym. Dziś, po doświadczeniach impresjonistów, ekspresjonistów, kubistów, gdy zmienności i względności świata sztuka towarzyszy zmiennym językiem analizy pojedynczych wyglądów i znaczeń, artysta rezygnuje z ambicji stworzenia arcydzieła; rozwarstwiając świat odpowiada nań wersjami, seriami, cyklami obrazów, rysunków.

Tak właśnie widzę obrazy i rysunki Marka Luzara. Szczególnie rysunki pokazują jak bardzo zależy mu na bezpośrednim, natychmiastowym reagowaniu na rzeczywistość. Mnożące się dziesiątkami i setkami wersje aktów, portretów, figur, kompozycji, pokazują świat złożony, zmienny, nie znający spokoju. Taka jest też wyobraźnia malarza i takie użyte przez niego środki.

Na tej drodze, która nie prowadzi zapewne do dzieła nad dziełami, dokonuje się codziennie, namiętne potwierdzenie jedności świata, człowieka i jego sztuki. Wiara w moc języka artystycznego tak często kwestionowana współcześnie, widoczna jest w tych obrazach i rysunkach w sposób szczególnie autentyczny i intensywny.

 

Zbylut Grzywacz

 

O obrazach

Pamiętam dobrze obrazy. rysunki i szkicowniki Marka Luzara z czasów jego studiów malarskich.

Pamiętam też zrealizowany przez niego film, relacje z zabawy niepełnosprawnych. W tym filmie przejmujące było to, że dla oglądających był smutny ,a przecież przedstawiana zabawa dla bawiących się była radością. Rozmowa w pracowni na ten temat pełna była wątpliwości i refleksji. Ale to przecież film Luzara stał się zaczynem tej dyskusji.

Wspominam tu "dawne lata", gdyż oglądając niedawna, a raczej teraz malowane obrazy olejne i tempery – dostrzegłem w formie i klimacie tego, co powstaje teraz echo tego, co Marek Luzar robił jako student. "Tempora mutantur et nos mutamur in illis" mówi łacińskie przysłowie: czasy się zmieniają, a my zmieniamy się wraz z nimi. Czy tak jest naprawdę ? Oczywiście -czasy się zmieniają, ale przecież zmienianie się wraz z nimi nie oznacza wcale poddawania się presji czasów. Oznacza tylko, że wraz z upływem czasu - dojrzewamy, klarują się nasze poglądy, korygujemy oceny- nie zawsze poszerzamy obszar naszych zainteresowań, często ten obszar pogłębiamy. Marek Luzar -malarz-żyje intensywnie w swoim czasie, w naszym czasie. Patrzy, obserwuje, myśli, maluje. Maluje swoje "stare motywy”. Ale mimo, że są one stare, są nowe bo powstają w wyniku przeżywania tego co dzieje się teraz. Luzar nie filmował zabawy niepełnosprawnych z ciekawości, by skandalizować czy prowokować. Luzar - jak sądzę kierował się miłością do tych ludzi, chciał pokazać przepaść jaka nas dzieli, ale i dwie różne radości, ale i smutek. Na pewno to filmowe doświadczenie miało swe formalne niedociągnięcia ale jeżeli malujemy sercem - malujemy raz lepie j, raz gorzej. Jeżeli naszym powodem malarskim (posługując się znanym określeniem Pankiewicza) jest wzruszenie, wnikliwe i żarliwe przeżywanie – błędy są czymś naturalnym, tak jak naturalną jest droga jaką idzie malarz.

Marek Luzar intensywnie malując swoich najbliższych, Chrystusa, otaczający go świat - buduje formę, operuje mocnym, stanowczym kolorem, bywa w swych obrazach głęboki i dojrzały, bywa, że jest na granicy sentymentalizmu Maluje obrazy, których realistyczna, mocno narysowana postać – emanuje podobną siłą. Ale właśnie w takiej pracy malarskiej potknięcia są naturalne. Może to paradoks, ale niektóre z obrazów Luzara, właśnie te słabsze – ukazują determinację z jaką malarz zmierza ku własnej prawdzie. W czasach, gdy żongluje się poglądami na sztukę, w których artyści zmieniają jak rękawiczki swoje twórcze orientacje – można albo zgłupieć, albo uparcie robić swoje.

Marek Luzar wybrał tę drugą, o wiele trudniejszą i pozbawioną atrakcji drogę. Wewnętrzna siła i malarski dynamizm jest na tej drodze jego wielkim atutem.

lipiec 2002

Stanisław Rodziński

Rektor ASP Kraków

 

Sztuka Sakralna

Absolwent Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, którą ukończył w 1988 r w klasie Prof. Stanisława Rodzińskiego. Rysunku uczył się u Zbyluta Grzywacza, co jest dostrzegalne w jego pracach. Jak sam artysta mówi –„... Profesorowi Grzywaczowi zawdzięczam umiejętność patrzenia na człowieka poprzez rysunek, a każdy model postrzegany jest jako byt psychologiczny, osobowy, a nie anonimowy”. Każdy model u Luzara ma swoje imię. Artyście chodzi o nawiązanie relacji psychologicznej i duchowej pomiędzy nim a człowiekiem przez niego malowanym.

W malarstwie zaś Luzar odkrywa się w całości, staje się takim jakim jest. Prostym, nieskomplikowanym, posiadającym umiejętność wydobycia pozytywnych cech psychologicznych osoby portretowanej. W tego typu malarstwie wychodzą dobre i złe strony artysty.

Zasadniczą sprawą w obrazach Marka Luzara jest kolor, który wydobywa ekspresje, emocje. Obraz powstaje najpierw w jego świadomości, po dokładnym przemyśleniu i przeanalizowaniu w sposób zwinny i szybki artysta przenosi swoje wrażenie na płótno. W początkowej fazie, w pierwszym zetknięciu się z jego dziełem, obraz niejednokrotnie robi wrażenie niedokończonego, jednakże dłuższe przebywanie z nim upewnia nas, że taki był jednak jego zamiar. Odbiorca powinien sam dokończyć, dopowiedzieć w swojej wyobraźni, to czego artysta nie zrobił, bo na tym wydaje się polega psychologiczny aspekt malarstwa Marka Luzara.

Artysta tworzy z potrzeby wewnętrznej, nie z komercji, czy natłoku zamówień. Temat rodzi się, przez dłuższy okres czasu dojrzewa w jego świadomości. Moment właściwego przekazu wrażenia na płótno jest czasowo nieokreślony i krótki.

Człowiek i jego sprawy są zasadniczymi tematami obrazów Marka Luzara. Człowiek w jego obrazach nie jest postacią przypadkową. Są to konkretne osoby z najbliższego otoczenia, ukazane w poszczególnych zdarzeniach ich życia, za pomocą koloru i formy malarskiej.

Ładunek emocjonalny musi być przełożony na formę, środki, dlatego niejednokrotnie nakłada farbę szpachlą, palcami, co daje odczucie pewnej nerwowości i pośpiechu w tworzonym dziele, ale równocześnie zauważa się pewną ulotność myśli, przemijania czasu.

W prezentowanej wystawie malarstwa Marka Luzara da się zauważyć pewne cykle. A więc są to :

  • Cykl „Anielski” - są to obrazy będące owocem bezpośredniego spotkania z barkową rzeźbą Berniniego, malarstwem Carawaggia i błękitem Rzymskiego nieba
  • Cykl „Ukrzyżowania” – obrazy powstałe w pewnym okresie jego życia na wskutek własnych przeżyć i lektury Pisma Świętego
  • Cykl „Zwiastowanie” – jak twierdzi artysta doszedł po ukrzyżowaniu, a nie odwrotnie
  • Cykl „Człowiek” – są to portrety zbiorowe, rodzinne, indywidualne. Widać na nich np. dojrzewanie własnych dzieci.

Na koniec może warto zwrócić uwagę na światło w obrazach Marka Luzara. Odgrywa ono ważną rolę w jego pracach. Jak już wspomniano wyżej fascynacja malarstwem Carawaggia, a zwłaszcza jego tajemniczym światłem, została zapożyczona i przeniesiona na jego dzieła. Światło to u Luzara jest niejednokrotnie „nie logiczne”, lecz to właśnie ono buduje obraz poprzez kontrasty. To światło tworzy w pewnym sensie drugi plan i jest bardzo istotnym.

 

Kraków, 24 Stycznia 2003 roku

Ks. Andrzej Józef Nowobilski

Dyrektor Muzeum Archidjecezjalnego

 

PORTRET ODKRYWANY

Twórczość plastyczna Marka Luzara opiera się na klasycznych tematach i dalekich od klasycznych rozwiązań formalnych. Ostra, wręcz brutalna forma, gwałtowne uderzenia pędzla i grubo kładziona farba to cechy kojarzone z malarstwem ekspresjonistycznym. Smugi czystej bieli kontrastują tu z ciemnymi partiami obrazu, farby są zgaszone, sporadycznie stosowane w czystej, niezmieszanej postaci. Nie ma w tych obrazach dekoracyjności, jest za to brutalna prawda, taki sposób patrzenia na rzeczywistość, dzięki któremu dostrzega się te brzydkie, pozbawione urody, a nie piękne, lukrowane strony życia. Wówczas nawet „Gracje” nabierają karykaturalnych cech; ślady liryzmu odnaleźć można jedynie w serii „Aniołów”. W rysunkach artysty, bardziej syntetycznych i skupionych, łatwiej dostrzec opanowanie warsztatu, a także celowość wprowadzania pewnych deformacji. Obok naznaczonych piętnem czasu twarzy dorosłych artysta szczególnie ciepło traktuje drobne sylwetki dzieci, przed którymi dopiero otwiera się pełen wyzwań świat.

 

Bielsko-Biała, 2003

Agata Smalcerz

Dyrektor Galerii Bielskiej BWA